czwartek, 12 grudnia 2013

Petycja do Międzynarodowej Unii Astronomicznej


Australijski fan DrWho, Sam Menhennet wyszedł z petycją o zmianę nazwy niedawno odkrytej planety: "HD 106906 b" na Gallifrey! Na cześć Doktora Who i jego 50-tej rocznicy

Naprawdę chcę, żeby ta planeta została nazwana Gallifrey. Nawet jeśli jest to tylko honorowa nazwa, bądź ksywka to naprawdę potrzeba, żeby gdzieś we wszechświecie była planeta Gallifrey. Doktor Who jest serialem legendarnym, nagradzanym, łamiącym rekordy i światowym, a ta planeta zasługuje na specjalną, nieziemską nazwę. Jakżeby lepiej uhonorować istnienie tej planety, niż poprzez ochrzczenie jej po ojczystej planecie naszego ulubionego, podróżującego w czasie, kosmity, Doktora? Za wiele lat, jak będę już dziadkiem opowiem moim wnuczętom o moim ulubionym serialu z czasu gdy byłem w ich wieku i chcę im powiedzieć, że znaleźliśmy planetę z której był Doktor. Zróbmy to dla fandomu! Udostępniajcie, proszę i niech każdy whowianin to podpisze! 


ZRÓBMY TO! Udostępniajcie tę petycję na Facebooku, Twitterze, Google+, Tumblrze, e-mailu itd.! Cokolwiek, byle ta wiadomość się rozprzestrzeniła. Rekrutujcie tyle ludzi ile możecie. Jeśli macie stronę, dodajcie to na niej. Kopiujcie link do tej strony i używajcie hashtaga! (#GallifreyFound)

DZIĘKUJĘ!!!

Pomóżmy Samowi i także udostępniajmy petycję! Allons-y.

Regeneracja Smitha nie będzie taka sama jak Tennanta.


Steven Moffat dla magazynu SFX powiedział, że regeneracja Matta Smitha nie będzie powtórzeniem regeneracji Davida Tennanta. 

Moffat: „Doktor nie umiera. Naprawdę nie umiera. Po prostu dostaje nowe ciało. Ratuje się od śmierci, omija ją, więc to bardziej triumfalny niż smutny koniec.” Dodaje: „Próbowałem myśleć o tym w ten sposób, że ktoś mówi ci: „kiedy obudzisz się jutro rano, będziesz żył, ale nie będziesz taki sam. Będziesz lubił inne rzeczy, będziesz brzmiał inaczej, wyglądał inaczej i będziesz miał inny charakter. Byłoby to naprawdę straszne.” „Nie odczuwałoby się tego jak śmierć, ale coś dość bolesnego – byłbyś przerażony pomysłem bycia napisanym od nowa. Myślę, że tak wygląda regeneracja dla Doktora. Tak było ostatnim razem, ale nie możemy zrobić tego teraz – to byłoby zwyczajnie niewłaściwe.” 


Moffat dodał także, że w odcinku specjalnym będzie dużo humoru, szczególnie na początku: „W tym odcinku będzie mnóstwo humoru, ponieważ Doktor Matta był zabawnym Doktorem i jeśli ludzie mają za nim tęsknić trzeba im to przypomnieć. Pierwsze 20 minut jest bardzo śmieszne.” „Jest jedna scena na początku, w której cały czas żartujemy, do tego momentu powinniśmy mieć publiczność na żywo, bo to jest jak doktorowy sitcom. Myśleliśmy, że jeśli to ma być ostatnia chwila Jedenastego Doktora, to powinna ona być taka, jaki on był i to, za czym będziecie tęsknić nie jest jego płaczem - to raczej wy będziecie płakać. To jest coś w stylu: „to ostatnie hurra, więcej już nie będzie!”

Moffat: Capaldi przekona do siebie nawet największych fanów Smitha


Steven Moffat powiedział, że nie ma wątpliwości, iż Peter Capaldi przekona do siebie wszelkich fanów, którzy z trudnością będą żegnać się z Mattem Smithem po świętach.
Moffat powiedział gazecie SFX: „Jestem pewien, że uda nam się sprzedać tego Doktora naszej dotychczasowej publiczności, ale będzie on również na tyle inny, że ludzie nie będą rozpaczać nad utratą Matta.”

Wierzy również, że Capaldi ściągne sporo nowych fanów: „Dużo ludzi zainteresuje się i obejrzy DrWho tylko dlatego bo gra tam Peter Capaldi. Powiemy im: „Nigdy nie sądziliście, że to mógłby być program dla was, ale będzie.


Dodaje: „Byłem ciekaw jak uda mu się ta rola. Sądziłem że będzie dobrze odebrana i uważałem, że będzie spora deklaracja intencji co do Doctor Who. Ludzie czasami chcą być cyniczni co do Doctor Who i mówią, że „Nie jest taki jak dawniej”, mimo iż nie da się tego w żaden sposób naukowo udowodnić.”


„Wybraliśmy do roli jednego z najbardziej uwielbianych i najwybitniejszych – oraz jednego z niewielu, nagrodzonych Oscarem! – aktorów do roli Doktora Who. To jest takie wspaniałe oświadczenie co do ważności i wielkości Doctor Who, że Peter jest oczarowany możliwością odgrywania tej roli i faktem że wybraliśmy właśnie jego.


„Peter powiedział; ‘To jest wszystko, czego kiedykolwiek chciałem, to jest dla mnie coś wspaniałego. Ja po prostu chcę być Doktorem.’ Trzeba mieć kogoś kto cieszy się tym, kocha to i będzie to traktował tak poważnie, jeżeli nie bardziej, niż wszystko inne.


Mimo całej zamieszania, Moffat obiecuje, że Doktor w wersji Capaldiego nie będzie miał w sobie nic z jego wulgarnej postaci z The Thick of It: wystarczy spojrzeć na publicystyczne zdjęcie, które dla nas zrobił, od razu widać że nie jest Malcolmem Tuckerem. Całkowicie odrzuca to i sprawia, że myślisz po prostu: „To jest Doktor"

Wskazówki dotyczące stroju Capaldiego w 8 sezonie


Radio Times podało kilka subtelnych i niejasnych wskazówek, odnośnie stroju Capaldiego do serii 8.

Powołują się na „źródło BBC”, podali następujące informacje:

Decyzja odnośnie kostiumu, została podjęta ostatecznie, przez kombinacje samego    Capaldiego, producenta wykonawczego Briana Minchina, producenta Stevena Moffata i starszych członków zespołu artystycznego oraz musiała być zatwierdzona, przez kadrę kierowniczą BBC.
Strój Capaldiego łączy stare i nowe  - jest „trochę staroświecki, by podkreślić fakt, że jest on najstarszym Doktorem” ale także „skierowany ku przyszłości” - mówią dobrze poinformowane źródła. 
 Co ciekawe, strona podała, że zdjęcia do 8 sezonu już się rozpoczęły, ale znalazł się, tylko niewielki dowód na potwierdzenie tego. Moffat któryś tydzień wcześniej, powiedział, że zdjęcia są zaplanowane na styczeń.  Być może, jest to trzymane w tajemnicy, z jakiegoś powodu. Czas, jak zwykle pokaże.

Jak „Doktor Who” odzwierciedlał to, co działo się w prawdziwym świecie?


Gdy Doktor pojawił się po raz pierwszy w telewizji 23 listopada 1963 roku o 17:15 czasu Greenwich nagłówki gazet były zdominowane przez wieści o zabójstwie prezydenta USA Johna F. Kennedy’ego, do którego doszło zaledwie dzień wcześniej.

Szokujące wydarzenia z Dallas przyćmiły doniesienia o pisarzach - C.S. Lewis oraz Aldous Huxley także zmarli w tym dniu. 


Mimo tego, że pierwsze przejście przez drzwi TARDIS mogło przypominać wejście do Narnii w książce Lewisa „Lew, czarownica i stara szafa”, tak naprawdę to najważniejsze wydarzenia poprzednich dziesięcioleci ukształtowały początki Doktora. 


 Graeme Burk, współautor książki „Who’s 50 - The 50 Doctor Who Stories to Watch Before You Die.” uważa że „[Doktor] jest w dużej mierze częścią ery powojennej. Na elementy fantastyki naukowej w serialu duży wpływ miały powieści Briana Aldissa, Johna Wyndhama oraz w nieco mniejszym stopniu C.S. Lewisa. Wczesne historie, takie jak „The Daleks” [Dalekowie] zostały napisane przez ludzi, którzy wychowali się ze świadomością zagrożeń wojny i nazizmu”. 


Pierwsza historia opowiedziana przez serial, „An Unearthly Child” opowiadała o przygodach Doktora i jego towarzyszy przeniesionych w czasie do epoki kamienia, gdzie spotkali plemię, które utraciło sekret ognia. 


„W jednym z dialogów pojawia się myśl, że ogień jest koniecznością, lecz niektórzy członkowie plemienia uważają go za zagrożenie”, mówi Burk. „Ten epizod pojawił się rok po kryzysie kubańskim, który miał miejsce w 1962 roku. Trudno pozbyć się wrażenia, że ogień jest tu metaforą dla broni atomowej, która może przynieść wiele dobrego, ale także masową zagładę”.


Następna historia, „The Daleks” [Dalekowie] wprowadziła najbardziej znane potwory z uniwersum Doktora. 


TARDIS ląduje na planecie Skaro po zakończonej wojnie neutronowej, w wyniku której przetrwały dwie rasy – Dalekowie, zmutowane stworzenia zamknięte w metalowych pancerzach oraz pokojowo nastawieni Thalowie.


Nie minęło jeszcze dwadzieścia lat od końca drugiej wojny światowej, stąd odniesienie do użycia broni jądrowej jest łatwe do zauważenia. Wielu komentatorów zauważa też podobieństwo Daleków do nazistów. 


 „W pierwszym spotkaniu z Dalekami można zauważyć zarówno Zimną Wojnę, jak i drugą wojnę światową” mówi dr Graham Saunders z wydziału filmów, teatru oraz telewizji na Uniwersytecie w Reading. 


 „Utarło się już, że Dalekowie są nazistami. Można odwrócić to stwierdzenie i kłócić się, że jeśli każdy z nich myśli dokładnie w ten sam sposób, są także komunistami – są echem zagrożeń wojny oraz czerwonego terroru”. 


The WW2 influence is even stronger in the second Dalek story, 1964's Dalek Invasion of Earth, set in the 22nd Century.


Odniesienia do drugiej wojny światowej są znacznie bardziej widoczne w kolejnej historii opowiadającej o Dalekach – odcinku „Dalek Invasion of Earth” [Inwazja Daleków na Ziemię], nakręconym w 1964 roku. Jego akcja dzieje się w XXII wieku. 


Doktor grany przez Toma Bakera spotyka Davrosa w odcinku „Genesis of the Daleks”

Autor książki „Doctor Who: The Complete Guide” Mark Campbell twierdzi, że ten odcinek pokazuje wizję świata po zwycięstwie Niemiec w drugiej wojnie światowej. 
 „Mimo tego, że akcja epizodu dzieje się w przyszłości, kostiumy i sceneria odzwierciedlają tak naprawdę Wielką Brytanię z lat 40. i 50. Wszędzie wiszą sztandary, a Dalekowie salutują jak naziści. Te obrazy były bardzo sugestywne dla ludzi, którzy walczyli w wojnie”. 


Kiedy scenarzysta Terry Nation postanowił w 1975 roku ponownie pokazać wczesną historię planety Skaro w serii odcinków „Genesis of the Daleks” [Geneza Daleków] z Czwartym Doktorem granym przez Toma Bakera, odniesienia do nazistów były znacznie wyraźniejsze.  

Naukowiec Davros pragnie stworzyć rasę panów, podczas gdy przywódcy wojskowi szukają sposobów na eksterminację Thalów. 

Jak zauważa dr Saunders, kiedy Davros wygłasza tyrady na temat wyższości rasowej w swojej podziemnej jaskini, przypomina to „Hitlera wrzeszczącego w swoim bunkrze”.

‘Komputery szaleją’

W wyemitowanym w 2013 roku odcinku „Dzwony Świętego Jana” [The Bells of Saint John]  pojawił się nowo wybudowany londyński wieżowiec The Shard. Podobne wydarzenie miało miejsce w 1966 roku. Epizod „The War Machines” [Maszyny Wojenne] przedstawiał Doktora, granego przez Williama Hartnella, który odwiedził Post Office Tower (obecnie znany jako BT Tower) – budynek został oficjalnie otwarty zaledwie rok wcześniej.

W wieży znajdował się Wotan – superkomputer, który utworzył armię inteligentnych i uzbrojonych maszyn w celu przejęcia władzy nad światem. 

Historia ta wpisała się w aktualną debatę na temat rozwoju technologii. „Uważam, że Doktor Who jest bardziej interesujący, kiedy komentuje tematy, które dopiero wychodzą na powierzchnię powszechnej świadomości”, dodaje dr Saunders. 

 „The War Machines” to opowieść o komputerach, które szaleją i produkują maszyny wojenne. Podobną historię opowiedziano w „Terminatorze”, jednak dopiero kilkanaście lat później. 

 „W dawnych wcieleniach Doktor był sceptycznie nastawiony do komputerów. W epizodzie „The Ice Warriors” [Wojownicy Lodu] z 1967 roku Doktor sam przeprowadza wszystkie obliczenia – nie ufa komputerom. W nowej odsłonie serialu Doktor wydaje się nie mieć tego problemu, co stanowi swoisty symbol naszych czasów. 

 „W epizodach z lat 60. i 70. komputery były wielkimi, bezcielesnymi przedmiotami z kręcącymi się taśmami, zazwyczaj miały złe zamiary”.

Pierwsze pojawienie się Cybermenów miało miejsce w epizodzie „The Tenth Planet”

Odcinek „The War Machines” był inspirowany pomysłem doktora Kita Pedlera, nieoficjalnego doradcy naukowego serialu. Dr Pedler stworzył potem drugich najbardziej popularnych antagonistów – Cybermenów. 

Cybermeni byli ludźmi z częściami ciała zastąpionymi przez sztuczne organy. Pojawili się po raz pierwszy w ostatnim epizodzie z Williamem Hartnellem, „The Tenth Planet” [Dziesiąta Planeta] z 1966 roku. 

Graeme Burk opowiada: „W tamtym czasie zaczęły się pojawiać doniesienia o przeszczepach organów. Kit Pedler uważał, że następnym krokiem będą sztuczne organy, Cybermeni zostali stworzeni poniekąd jako odpowiedź na ten pomysł”. 

Nieco ponad rok po emisji tego epizodu, w grudniu 1967 roku doktor Christiaan Barnard przeprowadził pierwszy przeszczep ludzkiego serca w RPA.

Obcy i Europejska Wspólnota Gospodarcza

We wczesnych latach 70. epizody Doktora Who często odzwierciedlały aktualne tematy takie jak kryzys energetyczny (podczas którego kraje produkujące ropę naftową zawiesiły eksport do krajów Zachodu), kwestie ekologiczne, terroryzm oraz spory przemysłowe. 

W drugiej historii Jona Pertwee z 1970 roku, „The Silurians” [Silurianie], hibernująca rasa jaszczuroludzi zostaje przebudzona przez testy przeprowadzane na nowym podziemnym reaktorze atomowym. Seria epizodów „Inferno”, wyemitowana kilka miesięcy później opowiadała o projekcie, który podczas wiercenia w skorupie ziemskiej odkrywa gaz zmieniający ludzi w istoty przypominające wilkołaki.

Historia przedstawiona w  „The Curse of Peladon” [Klątwa Peladonu] z 1972 roku odzwierciedlała ważny epizod historii politycznej tamtych czasów. Trzeci Doktor i jego towarzyszka, Jo Grant przybywają na planetę Peladon, której król chce wstąpić do Federacji Galaktycznej, jednak wysoki kapłan sprzeciwia się integracji, mówiąc że przez nią planeta utraci swą niepodległość. 

W czasie emisji odcinków brytyjski premier Edward Heath prowadził negocjacje w celu wstąpienia Wielkiej Brytanii do Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej (EWG).

Epizod „The Curse of Peladon” z Trzecim Doktorem granym przez Jona Pertwee odnosił się do brytyjskich starań o przyjęcie do EWG.

To odniesienie było bardzo widoczne dla dorosłych, jednak większość dzieci po prostu je przeoczyła. 

„Ta historia przypomina fabuły detektywistyczne konstruowane przez Agathę Christie i wciąż ma sens, nawet jeśli całkowicie pominie się odniesienia do federacji i integracji. To historia z wieloma potworami”, mówi Mark Campbell. 

W 1974 roku twórcy serialu znów wrócili na Peladon. Epizod „The Monster of Peladon” [Potwór z Peladonu]  został zainspirowany protestami górników. Postawy umiarkowanych i walczących górników na Peladonie odnoszą się do prawdziwego rozłamu we władzach brytyjskiego związku zawodowego górników (National Union of Mineworkers). 

Problemy ekologiczne oraz powstanie grup takich jak Przyjaciele Ziemi zostały skomentowane w epizodzie z 1973 roku „The Green Death” [Zielona Śmierć], w którym olbrzymie larwy wypełzły ze ścieków przemysłowych wyprodukowanych przez Global Chemicals. 

Dr Saunders zauważa „cień Irlandii Północnej” w historiach takich jak „Day of the Daleks” [Dzień Daleków] z 1972 roku oraz „Invasion of the Dinosaurs” [Inwazja Dinozaurów] z 1974 roku. Pierwszy opowiadał o „terrorystach” z przyszłości, w drugim widać było uzbrojonych żołnierzy na ulicach – obrazy, które w tamtych czasach można było zobaczyć w wielu gazetach. 

‘Nieprzyzwoite filmy’

W latach osiemdziesiątych jeden z epizodów z Doktorem granym przez Colina Bakera „Vengeance on Varos” [Zemsta na Varos] został wyemitowany wkrótce po uchwaleniu ustawy o nagraniach wideo z 1984 roku (Video Recordings Act), powstałej po poruszeniu prasowym na temat „nieprzyzwoitych filmów” – brutalnych i epatujących seksem taśm, rozpowszechnianych w Wielkiej Brytanii na początku lat 80. 

Szósty Doktor grany przez Colina Bakera w epizodzie „Vengeance on Varos”

W tej historii biedni ludzie pochodzący z Varos czerpią rozrywkę oglądając transmisje z publicznych tortur. 

Mark Campbell określa tę historię jako „problematyczną”, ponieważ mimo tego, że ośmiesza przemoc na ekranie jako rozrywkę dla tłumu, jeden z odcinków zawiera scenę, w której Doktor żartuje po zobaczeniu straszliwej śmierci strażnika w kwasie. 
 „Myślę, że ta historia opowiada bardziej o sile telewizji, niż o tak zwanych nieprzyzwoitych filmach”, dodaje.

Po wznowieniu serialu w 2005 roku, Russell T. Davies jako główny scenarzysta serialu (aż do 2010 roku) nie unikał w nowych epizodach odniesień do polityki wziętych wprost z pierwszych stron gazet. 

W epizodzie „Trzecia Wojna Światowa” [World War Three], w którym rasa Slitheenów zajęła siedzibę rządu Wielkiej Brytanii przy 10 Downing Street pojawia się odniesienie do „broni masowego rażenia”, które mogą zostać przygotowane w ciągu 45 sekund.  „Nietrudno zauważyć, że to komentarz na temat wojny w Iraku”, mówi Campbell, odnosząc się do dossier z września 2002 roku, w którym znalazła się sugestia, że Irak mógłby przygotować broń masowego rażenia w ciągu 45 minut. 

Pierwszy epizod z Davidem Tennantem, „Świąteczna inwazja” [The Christmas Invasion] zawiera scenę, która przywołuje wspomnienie decyzji brytyjskiej premier Margaret Thatcher o zatopieniu okrętu argentyńskiej marynarki wojennej ARA General Belgrano podczas konfliktu falklandzkiego w 1982 roku. Grana przez Penelope Wilton premier Wielkiej Brytanii rozkazuje zniszczenie uciekającego statku obcych, zaś Doktor potępia tę decyzję. 

Graeme Burk zauważa mniej widocznych odniesień do polityki w sezonach pisanych przez Stevena Moffata, w których w postać Doktora wciela się Matt Smith.

„Styl pisania Stevena Moffata różni się diametralnie od stylu Russella T. Daviesa, którego scenariusze są nacechowane politycznie”, mówi. „Moffat woli raczej użyć jakiś element z prawdziwego świata i sprawić, że będzie się wydawał przerażający bądź magiczny”.

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Matt Smith jest „ostatnim” Doktorem.

Steven Moffat ujawnił, że w odcinku The Time of the Doctor,  Doktor jest w trakcie swojej Trzynastej i ostatniej reinkarnacji. Doktor meta-crisis oraz Wojenny Doktorzy znaczą tyle, że Doktorowi skończyły się wszystkie jego życia. 

Steven Moffat powiedział w wywiadzie dla Radia Times: „Odkryliśmy iż Matt Smith jest właściwie Trzynastym Doktorem, chociaż wszyscy wiemy, że Doktor może się regenerować jedynie 12 razy”. 

Najbardziej istotną częścią doktorowej mitologii jest właśnie ilość regeneracji. Najważniejsze w science fiction są zasady, wobec czego nie można ich swobodnie łamać. Więc, jeśli Doktor nie może się już więcej regenerować, to co Peter Capaldi robi w odcinku specjalnym? Ledwie co w zeszłym miesiącu Moffat mówił nam, że numeracja zostaje dokładnie taka sama i nazywamy Capaldiego Dwunastym Doktorem!

Już zdezorientowani?

5 oczekiwań od The Time of The Doctor

Gościnnie Anthony Retondo dzieli się swoimi przemyśleniami.


„Czas Doktora” (“The Time of The Doctor”) jest bez wątpienia jednym z najważniejszych odcinków w historii „Doktora Who”. Na jego rękach spoczywa duża odpowiedzialność i biorąc pod uwagę zadowolenie, jakie musi spełnić to całkiem spore wymagania. Według Moffata i aktorów ten odcinek zawiera wszystko, do czego prowadził serial od kiedy Doktor wylądował na podwórku Amelii Pond. Czy przekaże nam to? Czas pokaże, ale ja dokładnie wiem, co by to mogło być żeby mnie uszczęśliwić. Mam nadzieję, że spodoba Wam się moja lista pięciu oczekiwań od „Czasu Doktora”. 


Mroczny ton

„Doktor Who” góruje w poczuciu humoru.  Dialogi tworzą jedne z najbłyskotliwszych dowcipów jakie słyszałem w czymkolwiek związanym z gatunkiem science fiction. Nawet w tak kluczowym „Dniu Doktora” (“The Day of The Doctor”) znalazło się miejsce na genialne żarty. Ale tam był luz. To był odcinek o świętowaniu przeszłych 50 lat i z tego wydobywał się cały humor. 

Ale „Czas Doktora” nie jest świętowaniem. Jest przeciwieństwem. Pożegnaniem. Mam nadzieję, że klimat świątecznego odcinka pokaże to. Żart od czasu do czasu jest w porządku, ale żeby prawdziwie ukazać pomysł wielkiej wojny i upadek Jedenastego potrzebujemy mroczniejszego i bardziej ponurego odcinka. Zwiastuny wydają się sygnalizować, że właśnie to dostaniemy.   

To działało bez problemów w „Imieniu Doktora” (“The Name of The Doctor”), odcinku, który kręcił się wokół śmierci, ciemnych sekretów i konieczności. Od kiedy Doktor wraca do Trenzalore chcę znowu zobaczyć ten unikalny pomysł na odcinek. Ten odcinek kręci się wokół naprawdę ciemnych czasów – nawet coś tak poważnego jak ostatnie życie Doktora – więc mam nadzieję, że stanie się to w ten sposób.


Duży nacisk na Ciszę

Zdjęcia promujące „Czas Doktora” sugerują, że ten odcinek będzie krążyć wokół idei o największych wrogach Doktora zwracających się przeciwko niemu – co mogliśmy już zobaczyć w „Otwarciu Pandoriki” (“The Pandorica Opens”). Czuję, że ten pomysł może być po prostu zuchwały, tylko zuchwały. Wiemy, że Trenzalore jest miejscem ważnej bitwy, która zakończy się śmiercią Doktora. Jeżeli ta śmierć nie odnosi się do Jedenastego, (co jest możliwe. Prawdopodobnie tylko pierwsze 13 wcieleń jest pochowanych na Trenzalore) bierze w niej udział wielu dodatkowych wrogów, którzy wydają się niepotrzebni.

Jednakże Cisza była bardzo kluczowym elementem od początku ery Jedenastego. Cały czas są dziesiątki niedokończonych wątków dotyczących Ciszy i ich gorzkiej wojny przeciwko Doktorowi. Ciągle muszą się dowiedzieć, że Doktor uniknął swojej śmierci, a znaczenie pytania i zapadnięcie Ciszy musi zostać wyjaśnione. Mam nadzieję, że potraktują to priorytetowo ponad resztę w specjalnym odcinku.

Jeśli w „Czasie Doktora” będzie podsumowana trzyletnia historia, która zaczęła się w „Jedenastej Godzinie” (“The Eleventh Hour”), to możemy logiczne twierdzić, że to będzie finałowe pojawienie się Ciszy. Oni są religijnym zakonem istniejącym tylko po to, żeby powstrzymywać Doktora przed zrobieniem tego, co akurat chce zrobić. Zobaczenie ich znowu nie miałoby większego sensu, więc zasługują na odpowiedni finał.


Czarny charakter

Nie istotne jak delikatnie zostanie to przekazane, „Czas Doktora” będzie wymagał dużego ukazania narzuconych luźnych wątków. Od kiedy centralny przeciwnik Doktora towarzyszy mu przez całego jego jedenaste życie, potrzebny będzie prawdziwy czarny charakter, żeby sprowadzić ich wszystkich.

Czy Madame Kovarian mogłaby mieć swój ostatni występ? To by miało sens, ponieważ Doktor musi zrozumieć, czemu ona go tak nienawidzi. Wyrażam nadzieję, że w tym odcinku Doktor nie będzie po prostu walczył z hordą wrogów. Tym, czego potrzebuje odcinek specjalny jest dobre, odpowiednie starcie z czarnym charakterem, zwłaszcza odkąd potężni złoczyńcy to coś, z czym zmagano się przez erę Moffata. Tennant miał Mistrza i Davrosa. Smith także potrzebuje właściwego antagonisty dla swojego odejścia – kogoś, kto będzie dla niego wyzwaniem przed śmiercią. Czy Tasha Lem Orli Brady jest zdolna do wykonania zadania?


Doktor pożegna się z Pondami

Wśród wszystkich towarzyszy istniejących w historii serialu, prawdopodobnie żaden z nich nie określa specyficznego Doktora tak jak Amy Pond i Rory Williams. Amy Pond była pierwszą osobą, jaką zobaczył Jedenasty. I, tak samo jak inni towarzysze w serialu, ukształtowała osobę, którą był Doktor Matta Smitha. Ale oprócz tego, Pondowie dali Doktorowi coś, czego prawie żaden towarzysz nie mógł dać: rodzinę.

Podróżował z nimi dłużej niż dziesięć lat – żyjąc z nimi przez jeden rok z tego czasu – a oni zapewnili mu dom. Przez chwilę Doktorowi wydawało się, że mógłby zostać z nimi na zawsze. Lecz stracił ich, jak wszystkich poprzednich. Gdy Clara została czarującą towarzyszką, nie spędziła tyle czasu z Doktorem co bardzo ważni Pondowie – którzy byli także mocno związani z historią Ciszy.

Odejście Jedenastego bez zamknięcia tego nie wyglądałoby zbyt dobrze dla niego. Mało prawdopodobne, że znów zobaczymy Pondów, ale jeśli wróciliby perfekcyjnie wiązałoby to przygodę Smitha. Może, w jakiś sposób Doktor będzie w stanie pożegnać się ze swoimi najlepszymi przyjaciółmi. Jednak pożegnanie nie powinno majstrować przy tym, co stało się w „Aniołach na Manhattanie” (“Angels Take Manhattan”). Najlepszym sposobem na wykonanie tego byłoby danie Doktorowi możliwości odwiedzenia kilku momentów z przeszłości przed regeneracją. Nie musieli by to być Pondowie osobiście. Mógłby to zamknąć w swojej głowie, gdyby o nich pomyślał. Mógłby też ostatni raz na nich spojrzeć.
Tak czy inaczej, żeby odejście Doktora Matta Smitha było idealne, musi wykonać ostatnią podróż I otrzymać swoją nagrodę, tak jak zrobił to Doktor Tennanta.


Odpowiedzi

Czy 60 minut to wystarczający czas, żeby wypełnić dziurę we wszystkim, co przydarzyło się Doktorowi Smitha przez ostatnie trzy lata? Jestem co do tego ostrożnie optymistyczny. Świąteczne odcinki specjalne bywają przeciążone zbyt dużą ilością pomysłów i potworów. Jedyną rzeczą jakiej pragnę, ponad inne rzeczy, jest zamknięcie. Era Moffata w serialu była wybitnie intrygująca. Doktor Smitha napotykał wiele poplątanych historii, które wzbudzały więcej pytań niż odpowiedzi. W końcu, wygląda na to, że zapadnie Cisza. Nadchodzi bitwa na Trenzalore. 

Chciałbym, żeby tym razem poświęcono części akcji na wyjaśnienie. To nie jest coś, dla czego odcinki specjalne są pobłażliwe. Potrzebujemy odpowiedzi. Jeśli nie, plątanina historii Moffata ryzykuje stanie się zbyt rozwlekłą i niesatysfakcjonującą. Do tego czasu wstrzymam wszystkie osądy. Ale to jest to. To jest moment, do którego serial prowadził przez długi czas. Musi nam to zostać pokazane… i musi mieć sens.

Czy zostanie to zrobione? Na rękach „Czasu Doktora” spoczywa tak wielka odpowiedzialność, że to aż martwiące. Musi odpowiedzieć na kilka powtarzających się pytań, pokazać fascynujący pojedynek między Doktorem a wrogami, przedstawić Capaldiego i, przede wszystkim, dostarczyć  satysfakcjonujące zakończenie dramatycznego odejścia Matta Smitha. Pokazanie tego nie będzie łatwe.

Mimo wszystko pozostaję umiarkowanie optymistyczny co do świątecznego odcinka. Materiały promocyjne są spektakularne. Miejmy nadzieję, że ta opowieść będzie miała zadowalający koniec, taki, na jaki zasługuje.

5 największych zagadek ery Moffata

Jak doskonale wiemy, fabuła Doktora Who jest pełna pytań bez odpowiedzi i tajemnic bez rozwiązania. Od kiedy Steven Moffat przejął kontrolę nad serialem, wszyscy zauważyliśmy niepowiązane wątki i wielu fanów krytykuje go za niekończenie ich. Oto te, które najbardziej chcialibyśmy zobaczyć w tegoroczne święta.


Kto wysadził TARDIS?

Wszyscy pamiętamy pęknięcie w ścianie Amelii Pond oraz czasie i przestrzeni, obraz Van Gogh'a przewidujący koniec wszechświata w wybuchu. Wszystko to zdarzyło się, kiedy Pondowie latali z TARDIS. Wszystko to zostało zapomniane. Pytanie, które musimy sobie zadać, brzmi: kto to wszystko spowodował? Mogła to być Wielka Inteligencja, Cisza, nawet Doktor, albo ktoś, kogo kompletnie przegapiliśmy!


Co stało się z Madame Kovarian?

Tak samo, jak i  z pęknięciami w czasie - po jej ostatniej scenie w The Wedding of River Song nie słyszeliśmy nawet słowa na temat Kovarian i the order of the Silence. Nadal nie wiemy, kim lub czym jest Madame. Niektórzy twierdzą, że zginęła ona w finale 6 sezonu - jednak w związku z odtworzeniem czasu, ta śmierć nigdy nie miała miejsca. W takim razie, gdzieś we wszechświecie Kovarian nadal się czai - uważam za dziwne to, że pozwoliła Amy i Rory'emu na spokojne życie. Myślę, że wszyscy chcielibyśmy odkryć, kim ona jest. Była dużą częścią życia Jedenastego Doktora - począwszy od szpiegowania jego towarzyszy, zakończywszy na porwaniu jego żony jako noworodka.


A co z Cichymi i ich statkami?

Co stało się z tymi istotami? W 6 sezonie Doktor "pokonuje" ich w rewolucji sprawiając, że uwierzyliśmy, jakoby wszyscy byli zupełnie martwi. Wiemy jednak, że mają statki podobne do TARDIS - mogli podróżować w czasie, ukrywając się przed Doktorem. Ta zagadka jest krótka, jednak moim zdaniem zdecydowanie powinna być rozwiązana. 


Kim była Kobieta w Sklepie?

W The Bells of Saint John, Clara dzwoni do TARDIS przez normalny telefon. To zdarzyło się wcześniej tylko raz, podczas życia Dziewiątego Doktora i Rose. Wedle tego, co powiedziała Clara, dostała ona numer Doktora od kobiety w sklepie, która orzekła, że znaleźć tam można najlepszą pomoc we wszechświecie. Wiele osób miało już wiele teorii na ten temat: mogła to być Rose, River, Sally Sparrow. Ale kto to był, naprawdę?


Trenzalore, Upadek Jedenastego i Doctor who?

Pamiętacie przepowiednię Dorium:
It’s all still waiting for you: the fields of Trenzalore, the fall of the Eleventh, and the question! The first question! The question that must never be answered, hidden in plain sight. The question you’ve been running from all your life. Doctor who?
 Od 1963 nie mamy odpowiedzi. Tym razem, myślę, że pytaniem jest po prostu: czemu imię Doktora jest tak wielkim sekretem? Czemu nigdy nie może być wypowiedziane? Prawdziwe imię Doktora jest czymś, co - mam nadzieję - nigdy nie zostanie zdradzone. Pytanie to nie koniecznie "Jak się nazywasz?", a bardziej "Kim jesteś? Czym jesteś?"... Ale przyjmijmy, że chodzi o samo imię - wiemy, że Moffat często wracał do tego motywu, odkąd poznaliśmy River. W zasadzie, wcześniej - kiedy poznaliśmy Reinette, znaną także jako Madame de Pompadour. "To coś więcej niż sekret, prawda?"

Dwie opinie o The Day of the Doctor

Opinia Davida



Znalazłem się w sytuacji posiadania sprzecznych odczuć na temat stylu pisania Moffata – przede wszystkim jego idei 'podejmowania kreatywnych decyzji'. To była trudna do napisania recenzja, zwłaszcza że zestawia ze sobą zarówno pozytywne, jak i negatywne uczucia odnośnie odcinka. Z jednej strony, był to bardzo piękny odcinek specjalny, zarówno w swej strukturze, jak i w kwestiach językowych. Z drugiej strony, był też bardzo nieuporządkowany; niegodna kontynuacja genialnego pomysłu Russela T. Daviesa i jawne przegapienie szansy na zgłębienie jednego z najbardziej fascynujących obszarów mitologii 'Doctora Who'.

Zmiany są dobre – czy raczej, by być bardziej precyzyjnym, zmiany mogą być dobre. Zmiana może być śmiała, odważna i ubogacająca atmosferę, nadająca głębię 'zmęczonej' fabule; może przynieść nadzieję tym, którzy są rozczarowani swoim ulubionym serialem. Jednakże, poczułem się niestosownie rozgoryczony kłopotliwą decyzją Moffata, by usunąć z serialu główne źródło patosu. Może to być zadowalające dla fanów, ale szczerze mówiąc, czuję się, jakby to było kiepskie fan-fiction – coś wymyślonego przez niedoświadczonego (i podekscytowanego) fana w nudną sobotnią noc - miły pomysł, być może, ale zarazem coś, czego doświadczony pisarz starałby się prawdopodobnie uniknąć. Najwyraźniej jednak nie. Moffat pozwolił sobie na wszystko to, czego się bałem: kolejne bezsensowne zmartwychwstanie, tylko tym razem na dużo większą, bardziej szkodliwą skalę.



Dawno, dawno temu, rzadko używany motyw przewodni 'Wszyscy żyją' był mile witanym wtrąceniem. Na wiele sposobów powinien być nie na miejscu w 'Forest of the Dead', biorąc pod uwagę mroczny, makabryczny ton opowieści. Niemniej jednak, przyjąłem takie rozwiązanie. W kategoriach rozrywkowych, zadziałało ono jako satysfakcjonujące zakończenie odcinka, który zapożyczył niektóre kluczowe idee by wspomóc realizację zamierzonego planu. W 'The Day of the Doctor', jednakże, mogę użycie takiego motywu opisać jedynie jako szkodliwe. Niezależnie od tego, co Doktor myślał, że zrobił, fakt, że nie zabił swoich rodaków usuwa tę korzystną – być może niezbędną – warstwę mroku z jego postaci. Nie jest on już wadliwym/zatroskanym bohaterem – jest po prostu bohaterem. Co więcej, nie jest już ostatnim z Władców Czasu. Jest tylko jednym z Władców Czasu. Dlaczego redukować głównego bohatera do tak nieinspirującej postaci, kiedy poprzedni twórca serialu ustanowił tak intrygującą i złożoną zmianę jego osobie?

Jestem także przeciwko całemu temu pomysłowi zmieniania ustalonych wydarzeń z przeszłości. Uszczegółowienie ich - to zupełnie co innego – nie miałbym nic przeciwko, powiedzmy, rozwinięciu kwestii Wojny Czasu; Upadek Arkadii niech będzie dobrym przykładem jak coś takiego można by zrobić. Ale kiedy scenarzysta 'grzebie' w kompletnym materiale czuję się niekomfortowo. Ostatecznie to było zbyt proste. Trudno mi uwierzyć w to, że wszyscy Dalekowie atakowali Gallifrey i że po prostu zlikwidowali siebie nawzajem w ciągu kilku sekund. Uważam to za mało prawdopodobne, by było tak łatwo przemieścić Gallifrey w czasie i przestrzeni (zwłaszcza, że Wojna Czasu jest zamknięta w blokadzie czasowej – kwestia ta została zbyt lekko potraktowana w narracji – a co ze słońcami Gallifrey?) - a jeśli nawet byłoby to aż tak proste, dlaczego Władcy Czasu sami o tym nie pomyśleli? Niezbyt to przekonywujące, że Doktor, który znał brutalną prawdę o społeczności Władców Czasu ('The Night of the Doctor' pokazuje rozumienie przez Moffata kwestii ich zdeprawowania), tak niezawodnie zaakceptował fakt, że Wysoka Rada może wciąż gdzieś tam być, knując intrygi. A niepojęty horror Gallifrey w jej ostatnim dniu – Dziecko Koszmaru, Horda Parodii i inne - także mogły zostać wypuszczone na wolność. Z tego co rozumiem, to planeta sama w sobie była tym, czego Doktor najbardziej nie był w stanie uratować, ponieważ była tak bardzo chylącym się ku upadkowi, niewyobrażalnie mrocznym miejscem, że nigdy nie mogłaby być przywrócona do życia.



Odkładając na bok wszystkie moje narzekania na takie a nie inne zakończenie, 'The Day of the Doctor' wciąż był przyjemną opowieścią. Miałem możliwość oglądać go na projekcji w Shaftesbury Avenue, co znaczy, że moje pierwotne odczucia na temat odcinka, pomimo że zawierały w sobie rozczarowanie przyjętym rozwiązaniem, były pozytywne - po części dzięki niesamowitej atmosferze kina, a także spektakularnym efektom specjalnym. Wykorzystanie technologii 3D było zaskakująco skuteczne, zwłaszcza podczas Upadku Arkadii, kiedy czuło się, jakby wszystkie zniszczenia dokonywały się o wiele bliżej nas. Także TARDIS była bardziej realnym doświadczeniem, widzowie czuli jakby rzeczywiście zostali przeniesieni do jej środka. Użycie trójwymiarowego tekstu i 'głębi wnętrz' (zamiast sztampowego 'wyskakiwania na zewnątrz') także było dobrze przygotowane przez reżysera; chociaż trochę szkoda, że żadne tradycyjne efekty nie były wykorzystane na zakończenie (można było zrobić coś więcej z Dalekami).

Odcinek zaczął się naprawdę dobrze (miłym zaskoczeniem był powrót oryginalnej czołówki). Chociaż nie tak go sobie wyobrażałem, Upadek Arkadii prezentował się doskonale, podobnie jak Chwila - Bille Piper zagrała najlepszą rolę w swojej karierze. Smith był w fantastycznej formie, dopełnionej przez występy jego kolegów, Tennanta – którego powrót był więcej niż mile widziany – i Hurta, który naprawdę zaskoczył. Nie tylko był to magnetyzujący występ, Doktor Hurta dostał wiele najlepszych, najszczerszych kwestii w całym odcinku – jednakże moim ulubionym momentem, jeśli chodzi o dialogi, był ten, kiedy trzej Doktorzy przypomnieli swoją obietnicę ('Nigdy okrutnie ani tchórzliwie – nigdy się nie poddawać; nigdy nie odpuszczać'). Klara była w swojej najlepszej formie; dzięki semantycznemu rzemiosłu Moffata uświadomiliśmy sobie też pewne podobieństwa – zarówno śrubokręt, jak i mechanizm wysadzający Londyn w powietrze, który był w posiadaniu Kate, były metaforami większej historii. Wątek Zygonów był sprytnie pomyślany, chociaż bez niego moglibyśmy dostać więcej Wojny Czasu.


Pomimo mojego wielkiego niezadowolenia decyzją Moffata o wskrzeszeniu Gallifrey (i niezależnie od tego, jak widzą to inni, pojawienie się Toma Bakera tylko niepotrzebnie namąciło) i tak uważam 'The Day of the Doctor' za niezmiernie udany odcinek. Był doskonale wyreżyserowany, miał wspaniałą muzykę (użycie przez Golda starej muzyki było strzałem w dziesiątkę, zwłaszcza 'Altering Lives', a nowe utwory były jednymi z jego najlepszych), doskonałe kreacje aktorskie – i, w niektórych przypadkach, świetny scenariusz. Nie mam wielkich nadziei na przyszłość, ale przynajmniej Moffat pokazał, że jest zdolny do konstruowania bardzo poruszających, humorystycznych i głęboko rozrywkowych rzeczy dla telewizji.

Opinia Johna

Steven Moffat, moja odwieczna inspiracja w pisarskim świecie dzięki jego genialnemu opowiadaniu historii i wymyślaniu zwrotów akcji, dokonał kolejnego wyczynu, dając nam idealne podsumowanie 50 lat 'Doctora Who' i początek kolejnego półwiecza. Zrobił to w bardzo sprytny sposób. Nie obrał oczywistej drogi świętowania, jak to się stało w przypadku 'The Five Doctors', gdzie mieliśmy wielkie święto fanów. Zamiast tego przyjął podejście bardziej w stylu 'The Three Doctors', gdzie mieliśmy odwołanie do przeszłości, to znaczy powrót trzech wcieleń Doktora, oraz opowiedzianą nową historię, która jednak zawarła w sobie elementy z przeszłości. Zostało to osiągnięte poprzez ideę przywołania najważniejszego dnia w życiu Doktora: dnia, w którym zabił Władców Czasu.



Pomysł ten doskonale uzupełniło wprowadzenie zapomnianej regeneracji Doktora; regeneracji, o której nikt nie wiedział. Był to Doktor, który walczył w Wojnie Czasu i to on był tym, który użył mistycznej Chwili, by popełnić ludobójstwo, zarówno na Dalekach, jak i na Władcach Czasu. Tym, co mnie zafascynowało, była chłodna decyzja rezygnacji z imienia 'Doktor', by zostać wojownikiem (tak jak to zostało przedstawione w 'The Night of the Doctor').

Doktor Wojny był przykładem, co by się stało, gdyby Doktor upadł, stając się mrocznym bohaterem, który zrobił wszystko, co niezbędne, byle by wygrać. To właśnie zamierzenie było zrealizowane dzięki postaci Doktora Wojny, w którego rolę fantastycznie wcielił się John Hurt. Poetycką częścią historii była Chwila (przyjmująca formę Rose Tyler/Złego Wilka), która pokazała mu jego własną przyszłość, po to by mógł posmakować konsekwencji swojego czynu, gdyby zdecydował się na unicestwienie własnej rasy w celu zaprzestania przelewu krwi. Mroczną częścią historii, która sprawiła, że zacząłem patrzeć na Doktora Wojny z innej perspektywy, był pomysł, że Doktor mógłby nie tylko pozbawić życia Wysoką Radę (tych typowych Władców Czasu pokazywanych w klasycznych odcinkach), ale także niewinnych, to jest kobiety i dzieci. To uczyniło decyzję jeszcze trudniejszą i bardziej okrutną, a nam pozwoliło lepiej zrozumieć, dlaczego Doktor przez cały czas tak bardzo nienawidził tego dnia.


Podoba mi się dobra, wielo-Doktorowa historia i uważam, że Matt Smith i David Tennant byli dla siebie stworzeni. Uzupełniali się dzięki czystemu talentowi, tak w zabawnych, jak i mrocznych scenach. Prawdopodobnie bardziej by mi się podobało, gdybyśmy mieli więcej Doktorów na ekranie, ale jestem zadowolony, że mieliśmy przynajmniej tych dwóch razem, bo było to po prostu zabawne, a o to właśnie chodzi w wielo-Doktorowych historiach. Plus, mieliśmy dodatkowy bonus w postaci nowego Doktora, który tak naprawdę (w oczach Dziesiątego i Jedenastego) jest czarnym charakterem. Ta część fabuły z całą pewnością wypadła bardzo dobrze; pojawiła się po to, by rzucić wyzwanie Doktorowi i sprawić, by zobaczył sam siebie. W rezultacie musiał sobie w końcu przebaczyć.

Zygoni byli, w mojej opinii, raczej rozczarowaniem. Nie dlatego, że zostali źle wykorzystani, wręcz przeciwnie. Było podobnie jak z moim odczuciem odnośnie Wielkiej Inteligencji jako głównego czarnego charakteru w 'The Name of the Doctor'; to się po prostu nie sprawdziło, ponieważ Zygoni nie byli na tyle ikonicznymi postaciami, by poradzić sobie z tak ważną opowieścią. Zygoni jako główni wrogowie na 50-tą rocznicę - wydaje mi się to po prostu dziwne. Jako pomniejsi wrogowie, możliwe, ale nie jako główny przeciwnik. Niemniej jednak, ich pojawienie się było świetnym wznowieniem i pozostało w zgodzie z oryginalnym występem z 1975 roku. Uważam też, że na wiele sposobów jest to bardzo brawurowe i odważne, powiedzieć: 'Zamierzam użyć postaci,których się nie spodziewacie. To styl pisarstwa, do którego dąży Moffat. Lubi, kiedy widzowie muszą zgadywać, jaki będzie jego następny krok. Jeśli spojrzeć na to z tej perspektywy, Zygoni byli dobrym wyborem, ale ja sam wybrałbym raczej bardziej rozpoznawalnych wrogów na taką okazję.


Chociaż Moffat oświadczył, że chce przede wszystkim patrzeć w przyszłość, z całą pewnością wykonał świetną robotę rzucając kilka podkręconych piłek w kierunku przeszłości. Wiele było historycznych motywów w odcinku specjalnym, jak na przykład oryginalna czołówka, wspomnienie Iana Chestertona i Brygadiera, Szkoła Coal Hill, U.N.I.T., szalik Czwartego Doktora i wiele, wiele innych. Punktem kulminacyjnym było pojawienie się Toma Bakera, co moim zdaniem było miłym zwieńczeniem 50-lecia.

Steven Moffat zakończył motyw Wojny Czasu wielkim wybuchem, z małym, sprytnym 'timey-wimey' zwrotem. Jak się okazało Doktor nigdy tak naprawdę nie zakończył wojny zabijając swoją rasę. W rzeczywistości ocalił wszystkich przed unicestwieniem i ukrył z publicznego widoku. Najsprytniejsze było w tym ujęcie wszystkich Doktorów, którzy zjednoczyli siły, by ocalić Gallifrey. To była piękna scena, która przyprawiła mnie o dreszcze. I na dodatek mamy mały wgląd w przyszłość dzięki chwilowemu pojawieniu się Dwunastego Doktora, Petera Capaldi. Doktor uzyskał odkupienie, którego potrzebował. Żył w stracie i smutku przez te wszystkie lata od kiedy serial powrócił w 2005 i w końcu, w 50-tym roku emisji, ostatecznie odnalazł spokój; może wreszcie odłożyć na bok swoją mroczną przeszłość i zacząć od nowa. To był wielki plan Moffata: dać Doktorowi nowy cel podróży. Zadanie odnalezienia dawno utraconego domu – Gallifrey. To z pewnością daje możliwość stworzenia interesującej fabuły w przyszłości.

Wierzę, że 'The Day of the Doctor' perfekcyjnie wykonał swoją pracę uczczenia 50 lat spuścizny serialu i ukształtowania jego kolejnych lat. Dobra robota, Moffat.

12 niedoszłych towarzyszy Doktora

We wczesnych latach Doctora Who Towarzysze często wstępowali do załogi TARDIS, gdy po prostu nie mieli gdzie pójść. Do Władcy Czasu i jego współpodróżników często dołączały sieroty i pasażerowie na gapę.


W dzisiejszych czasach Doktor stał się odrobinę bardziej wybredny; cytując Dziewiątego Doktora „bierze tylko najlepszych”. Oczywiście, na każdą Amy, Donnę czy Jo Grant przypada kilku takich, którym nie udało się dostąpić tego zaszczytu – czy to przez psikus losu, czy brak predyspozycji potrzebnych do prowadzenia życia, w którym bieganie odgrywa tak wielką rolę.

Z wyborem zawężonym do postaci z odcinków od 2005 roku, przedstawiamy Wam 12 niedoszłych towarzyszy Doktora:


12. Adam Mitchell (Bruno Langley) z odcinków „Dalek” i „The Long Game”

KTO? Młody geniusz z odległego wtedy 2012 roku. Adam pracował dla „właścicela” Daleków, Henry’ego Van Stattena. Przygarnięty przez Doktora na życzenie Rose, okazał się niegodny zaufania próbując wykorzystać swoją wiedzę wyniesioną z przyszłości.

OSTATNIO WIDZIANY: Bezceremonialnie wywalony z TARDIS, Adam został pozostawiony sam sobie, prowadząc ciche życie człowieka, w którego czole zainstalowano dziwne kosmiczne urządzenie.



11. Joan Redfern (Jessica Hynes) z odcinków “Human Nature” I “The Family of Blood”

KTO? Nauczycielka Joan Redfern skradła serce Doktora w czasie gdy występował on pod postacią Johna Smitha – człowieka, i do tego nauczyciela.

OSTATNIO WIDZIANA: po pokochaniu ludzkiej formy Doktora, Joan nie mogła zaakceptować go jako Władcę Czasu ani przeboleć faktu, że jego przybycie do jej szkoły pociągnęło za sobą tyle śmierci i zniszczenia.


10. Jackson Lake (David Morrisery) z odcinka „The Next Doctor”

KTO? Wiktoriański nauczyciel matematyki, Jackson Lake, który po nieprzyjemnym spotkaniu z Cybermanem i jego odwrotnie działającą matrycą pamięci nabrał przekonania iż to on jest Doktorem. Zrekrutował swoją osobistą Towarzyszkę, zbudował swoją własną niby-TARDIS, po czym próbował stawić czoła Cybermenom.

OSTATNIO WIDZIANY: Po odzyskaniu własnej świadomości i zapewnieniu prawdziwemu Doktorowi należnych słów uznania za przybycie z odsieczą, Lake zaprosił Dziesiątego Doktora na Świąteczny Obiad.


9. Lynda Moss (Jo Joyner) z odcinków „Bad Wolf” i „The Parting of the Ways”

KTO? Lynda “pisane przez Y” Moss to młoda dama, która, ku utrapieniu Rose Tyler, wpadła w oko Doktorowi. Po ucieczce z domu Big Brothera na platformie Gamestation, znalazła nić porozumienia z Doktorem dzięki ich wspólnemu zamiłowaniu do reality shows.

OSTATNIO WIDZIANA: Niestety, mimo że Lyndzie udało się uciec Davinadroidowi, miała ona mniej szczęścia z Dalekami, którzy podczas swego ataku zafundowali jej śmierć poprzez wybuchową dekompresję.


8. Rita (Amara Karan) z odcinka „The God Complex”

KTO? Rita, studentka medycyny, była jedną z gości w domu-więzieniu Minotaura. Jej inteligencja zaimponowała Doktorowi, który zdążył już nawet „zwolnić” Amy Pond!

OSTATNIO WIDZIANA: Niestety, Rita padła ofiarą Minotaura i nie przeżyła swojej pierwszej przygody z Doktorem.


7. Astrid Perth (Kylie Minogue) z odcinka „Voyage of the Damned”

KTO? Dzielna Astrid, kelnerka na pokładzie statku kosmicznego Titanic, stała u boku Doktora w czasie dość pokaźnej świątecznej katastrofy. Koniec końców uratowała planetę nadziewając niecnego Maxa Capricorne’a na wózek widłowy, niestety sama również przy tym ginąc.

OSTATNIO WIDZIANA: Astrid została częściowo zrekonstruowana przez system teleportacji do formy trochę bardziej materialnej niż echo, a Doktor pozwolił jej atomom rozpierzchnąć się po przestrzeni kosmicznej.


6. Canton Everett Delaware III (Mark Sheppard) z odcinków „The Impossible Astronaut” i „Day of the Moon”

KTO? Były agent FBI, wezwany przez prezydenta Nixona aby rozwikłać zagadkę niezwykłych telefonów przychodzących do Białego Domu, później dołączył do Doktora w bitwie przeciw zakonowi Cisza. Dzięki swojemu poczuciu humoru radzi sobie i z kosmitami, i z podróżnikami w czasie, został więc wiernym sojusznikiem Doktora.

OSTATNIO WIDZIANY: w zależności od Waszej definicji „ostatnio” – żądając niewykonalnego od Richarda Nixona w Owalnym Gabinecie  w 1969, albo przybywając z kanistrem paliwa na pogrzeb Doktora w 2011.


5. Brian Williams (Mark Williams) z odcinków „Dinosaurs on a Spaceship” i „The power of Three”

KTO? Brian to ojciec Rory’ego – załapał się przypadkiem na przejażdżkę TARDIS kiedy Doktor wziął Amy i Rory’ego na eksplorowanie statku kosmicznego w 2367 roku. Będący człowiekiem do bólu praktycznym Brian poczuł przy Doktorze dreszcz przygody, co otwarło mu oczy na cuda Wszechświata.

OSTATNIO WIDZIANY: Brian wziął na siebie obowiązek podlewania roślinek, kiedy Amy i Rory po raz kolejny odlecieli na pokładzie TARDIS.  Briana widzimy po raz ostatni w wyciętej scenie „P.S.”, spotykającego swojego adoptowanego wnuczka.


4. Madame de Pompadour (Sophia Myles) z odcinka „The Girl in the Fireplace”

KTO? Jeanne Antoinette Poisson, znana również jako Reinette, była kochanicą francuskiego króla Ludwika XV. Dorastała w pokoju z kominkiem, z którego od czasu do czasu wychodził Doktor, by pomóc jej uporać się z obserwującymi ją tykającymi droidami z 51-ego wieku, na których statku wylądował.

OSTATNIO WIDZIANA: Doktor gotów był dołączyć do niej na „wolnej ścieżce”, ale Reinette umarła zanim zdążył do niej wrócić.


3. Craig Owens (James Corden) z odcinków „The Lodger” i „Closing Time”

KTO? Craig był chwilowym współlokatorem Jedenastego Doktora, a potem jego przyjacielem, zupełnie nieświadomym tego, że na piętrze jego domu maskuje się wehikuł czasu. Dzielenie mieszkania z Doktorem było dla niego przygodą, która zrewolucjonizowała jego życie i zmotywowała do wyznania miłości przyjaciółce – Sophie.

OSTATNIO WIDZIANY: Kiedy już odparł z Doktorem atak Cybermenów, Craig wrócił do zabawy w wesołą rodzinkę razem z Sophie oraz ich synem Archiem (znanym wcześniej jako „Stormageddon, Mroczny Władca Wszechrzeczy”).


2. Jenny (Georgia Moffet) z odcinka “The Doctor’s Daughter”

KTO? Jenny to klon wygenerowany z komórek pobranych od Doktora. Mimo że stworzono ją do celów militarnych, Doktor pokazał jej, że można żyć całkiem inaczej – to jest, jak tylko otrząsnął się z szoku ponownego rodzicielstwa.

OSTATNIO WIDZIANA: Mimo że ewidentnie oddała życie za Doktora biorąc na siebie przeznaczoną dla niego kulę, Jenny jakimś cudem przetrwała, szybko przywłaszczyła sobie najbliższy statek i ruszyła do gwiazd, gdzie czekało na nią mnóstwo przygód i jeszcze więcej biegania.


1. Sally Sparrow (Carey Mulligan) z odcinka “Blink”

KTO? Natykając się na Łkające Anioły, Sally weszła i zaplątała się w życie Doktora poprzez serię wiadomości które dla niej zostawił.  Aby połączyć Władcę Czasu z jej zagubioną TARDIS, złożyła kawałki opowieści rozciągające się od napisów pod starą tapetą po dodatki na płycie DVD.

OSTATNIO WIDZIANA: Osobiście spotkawszy w końcu Doktora we wcześniejszym momencie jego osi czasu, Sally przekazała mu wszystkie informacje, których będzie potrzebował aby zostawić jej instrukcje, po czym odprowadziła wzrokiem, odbiegającego  z Marthą w kierunku  jakiejś niecierpiącej zwłoki katastrofy.

niedziela, 8 grudnia 2013

Capaldi: Jestem o 1,995 lat za młody na tę rolę


Peter Capaldi i Steven Moffat stwierdzili, że aktor odgrywający rolę Doktora nigdy nie może być wystarczająco stary.

Moffat dla Press Association1 powiedział: „Doktor ma tysiące lat, a nikomu jeszcze nie udało się znaleźć aktora odpowiednio starego do tej roli!”


Capaldi zgodził się mówiąc: Szczerze mówiąc jestem o 1,995 lat za młody na tę rolę. Więc myślę że będzie zadowolony, że przynajmniej wreszcie wygląda na swój wiek.


W odpowiedzi na obowiązkowe pytanie o jego ulubionego Doktora Capaldi mówił: Każdego, uwielbiam każdego z nich, są wspaniali. Oni liczą się jako jeden, wszyscy aktorzy, uważam że są fantastyczni. Cieszę się że mam ich w swoim dna.


Mówiąc o swoim debiucie w świątecznym odcinku Capaldi powiedział: Jeszcze go nie widziałem, więc nie mogę się doczekać swojej reakcji. Cała moja rodzina zbiera się, żeby zobaczyć jak Matt Smith się we mnie zmienia, to będzie niesamowite!



1-Zjednoczona Prasa, firma prasowa w UK