poniedziałek, 9 grudnia 2013

5 oczekiwań od The Time of The Doctor

Gościnnie Anthony Retondo dzieli się swoimi przemyśleniami.


„Czas Doktora” (“The Time of The Doctor”) jest bez wątpienia jednym z najważniejszych odcinków w historii „Doktora Who”. Na jego rękach spoczywa duża odpowiedzialność i biorąc pod uwagę zadowolenie, jakie musi spełnić to całkiem spore wymagania. Według Moffata i aktorów ten odcinek zawiera wszystko, do czego prowadził serial od kiedy Doktor wylądował na podwórku Amelii Pond. Czy przekaże nam to? Czas pokaże, ale ja dokładnie wiem, co by to mogło być żeby mnie uszczęśliwić. Mam nadzieję, że spodoba Wam się moja lista pięciu oczekiwań od „Czasu Doktora”. 


Mroczny ton

„Doktor Who” góruje w poczuciu humoru.  Dialogi tworzą jedne z najbłyskotliwszych dowcipów jakie słyszałem w czymkolwiek związanym z gatunkiem science fiction. Nawet w tak kluczowym „Dniu Doktora” (“The Day of The Doctor”) znalazło się miejsce na genialne żarty. Ale tam był luz. To był odcinek o świętowaniu przeszłych 50 lat i z tego wydobywał się cały humor. 

Ale „Czas Doktora” nie jest świętowaniem. Jest przeciwieństwem. Pożegnaniem. Mam nadzieję, że klimat świątecznego odcinka pokaże to. Żart od czasu do czasu jest w porządku, ale żeby prawdziwie ukazać pomysł wielkiej wojny i upadek Jedenastego potrzebujemy mroczniejszego i bardziej ponurego odcinka. Zwiastuny wydają się sygnalizować, że właśnie to dostaniemy.   

To działało bez problemów w „Imieniu Doktora” (“The Name of The Doctor”), odcinku, który kręcił się wokół śmierci, ciemnych sekretów i konieczności. Od kiedy Doktor wraca do Trenzalore chcę znowu zobaczyć ten unikalny pomysł na odcinek. Ten odcinek kręci się wokół naprawdę ciemnych czasów – nawet coś tak poważnego jak ostatnie życie Doktora – więc mam nadzieję, że stanie się to w ten sposób.


Duży nacisk na Ciszę

Zdjęcia promujące „Czas Doktora” sugerują, że ten odcinek będzie krążyć wokół idei o największych wrogach Doktora zwracających się przeciwko niemu – co mogliśmy już zobaczyć w „Otwarciu Pandoriki” (“The Pandorica Opens”). Czuję, że ten pomysł może być po prostu zuchwały, tylko zuchwały. Wiemy, że Trenzalore jest miejscem ważnej bitwy, która zakończy się śmiercią Doktora. Jeżeli ta śmierć nie odnosi się do Jedenastego, (co jest możliwe. Prawdopodobnie tylko pierwsze 13 wcieleń jest pochowanych na Trenzalore) bierze w niej udział wielu dodatkowych wrogów, którzy wydają się niepotrzebni.

Jednakże Cisza była bardzo kluczowym elementem od początku ery Jedenastego. Cały czas są dziesiątki niedokończonych wątków dotyczących Ciszy i ich gorzkiej wojny przeciwko Doktorowi. Ciągle muszą się dowiedzieć, że Doktor uniknął swojej śmierci, a znaczenie pytania i zapadnięcie Ciszy musi zostać wyjaśnione. Mam nadzieję, że potraktują to priorytetowo ponad resztę w specjalnym odcinku.

Jeśli w „Czasie Doktora” będzie podsumowana trzyletnia historia, która zaczęła się w „Jedenastej Godzinie” (“The Eleventh Hour”), to możemy logiczne twierdzić, że to będzie finałowe pojawienie się Ciszy. Oni są religijnym zakonem istniejącym tylko po to, żeby powstrzymywać Doktora przed zrobieniem tego, co akurat chce zrobić. Zobaczenie ich znowu nie miałoby większego sensu, więc zasługują na odpowiedni finał.


Czarny charakter

Nie istotne jak delikatnie zostanie to przekazane, „Czas Doktora” będzie wymagał dużego ukazania narzuconych luźnych wątków. Od kiedy centralny przeciwnik Doktora towarzyszy mu przez całego jego jedenaste życie, potrzebny będzie prawdziwy czarny charakter, żeby sprowadzić ich wszystkich.

Czy Madame Kovarian mogłaby mieć swój ostatni występ? To by miało sens, ponieważ Doktor musi zrozumieć, czemu ona go tak nienawidzi. Wyrażam nadzieję, że w tym odcinku Doktor nie będzie po prostu walczył z hordą wrogów. Tym, czego potrzebuje odcinek specjalny jest dobre, odpowiednie starcie z czarnym charakterem, zwłaszcza odkąd potężni złoczyńcy to coś, z czym zmagano się przez erę Moffata. Tennant miał Mistrza i Davrosa. Smith także potrzebuje właściwego antagonisty dla swojego odejścia – kogoś, kto będzie dla niego wyzwaniem przed śmiercią. Czy Tasha Lem Orli Brady jest zdolna do wykonania zadania?


Doktor pożegna się z Pondami

Wśród wszystkich towarzyszy istniejących w historii serialu, prawdopodobnie żaden z nich nie określa specyficznego Doktora tak jak Amy Pond i Rory Williams. Amy Pond była pierwszą osobą, jaką zobaczył Jedenasty. I, tak samo jak inni towarzysze w serialu, ukształtowała osobę, którą był Doktor Matta Smitha. Ale oprócz tego, Pondowie dali Doktorowi coś, czego prawie żaden towarzysz nie mógł dać: rodzinę.

Podróżował z nimi dłużej niż dziesięć lat – żyjąc z nimi przez jeden rok z tego czasu – a oni zapewnili mu dom. Przez chwilę Doktorowi wydawało się, że mógłby zostać z nimi na zawsze. Lecz stracił ich, jak wszystkich poprzednich. Gdy Clara została czarującą towarzyszką, nie spędziła tyle czasu z Doktorem co bardzo ważni Pondowie – którzy byli także mocno związani z historią Ciszy.

Odejście Jedenastego bez zamknięcia tego nie wyglądałoby zbyt dobrze dla niego. Mało prawdopodobne, że znów zobaczymy Pondów, ale jeśli wróciliby perfekcyjnie wiązałoby to przygodę Smitha. Może, w jakiś sposób Doktor będzie w stanie pożegnać się ze swoimi najlepszymi przyjaciółmi. Jednak pożegnanie nie powinno majstrować przy tym, co stało się w „Aniołach na Manhattanie” (“Angels Take Manhattan”). Najlepszym sposobem na wykonanie tego byłoby danie Doktorowi możliwości odwiedzenia kilku momentów z przeszłości przed regeneracją. Nie musieli by to być Pondowie osobiście. Mógłby to zamknąć w swojej głowie, gdyby o nich pomyślał. Mógłby też ostatni raz na nich spojrzeć.
Tak czy inaczej, żeby odejście Doktora Matta Smitha było idealne, musi wykonać ostatnią podróż I otrzymać swoją nagrodę, tak jak zrobił to Doktor Tennanta.


Odpowiedzi

Czy 60 minut to wystarczający czas, żeby wypełnić dziurę we wszystkim, co przydarzyło się Doktorowi Smitha przez ostatnie trzy lata? Jestem co do tego ostrożnie optymistyczny. Świąteczne odcinki specjalne bywają przeciążone zbyt dużą ilością pomysłów i potworów. Jedyną rzeczą jakiej pragnę, ponad inne rzeczy, jest zamknięcie. Era Moffata w serialu była wybitnie intrygująca. Doktor Smitha napotykał wiele poplątanych historii, które wzbudzały więcej pytań niż odpowiedzi. W końcu, wygląda na to, że zapadnie Cisza. Nadchodzi bitwa na Trenzalore. 

Chciałbym, żeby tym razem poświęcono części akcji na wyjaśnienie. To nie jest coś, dla czego odcinki specjalne są pobłażliwe. Potrzebujemy odpowiedzi. Jeśli nie, plątanina historii Moffata ryzykuje stanie się zbyt rozwlekłą i niesatysfakcjonującą. Do tego czasu wstrzymam wszystkie osądy. Ale to jest to. To jest moment, do którego serial prowadził przez długi czas. Musi nam to zostać pokazane… i musi mieć sens.

Czy zostanie to zrobione? Na rękach „Czasu Doktora” spoczywa tak wielka odpowiedzialność, że to aż martwiące. Musi odpowiedzieć na kilka powtarzających się pytań, pokazać fascynujący pojedynek między Doktorem a wrogami, przedstawić Capaldiego i, przede wszystkim, dostarczyć  satysfakcjonujące zakończenie dramatycznego odejścia Matta Smitha. Pokazanie tego nie będzie łatwe.

Mimo wszystko pozostaję umiarkowanie optymistyczny co do świątecznego odcinka. Materiały promocyjne są spektakularne. Miejmy nadzieję, że ta opowieść będzie miała zadowalający koniec, taki, na jaki zasługuje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witaj w świecie Doctor Who!