Tom Baker, odkąd niespodziewanie pojawił się w odcinku The Day of the Doctor, niezmiernie ucieszył fanów, zadowolonych z jego powrotu do Doctor Who. W trakcie rozmowy Kustosza (ang. Curator) z Doktorem staje się jasne, że Baker nie gra tylko Czwartego – to była zupełnie nowa postać, i to z aurą tajemniczości wokół niej.
Krótko po zakończeniu odcinka dyskusja potoczyła się w stronę pytania: Kogo właściwie grał Tom Baker? Było kilka – bardzo pomysłowych – teorii, że był to Morbius albo po prostu sam Tom Baker (burzący czwartą ścianę dla specjalnego wystąpienia w serialu). Ale dlaczego Doktor tak okrył tajemnicą swą prawdziwą tożsamość?
Figlarna tajemniczość Kustosza
Podczas trwania sceny Moffat dalej drażni publiczność nie do końca subtelnymi sugestiami, że kustosz jest w rzeczywistości znanym Władcą Czasu.Doktor marzy o tym, jak to by chciał pewnego dnia przejść na emeryturę i zostać Kustoszem Under Gallery (Mógłbym zostać – WSPANIAŁYM – kustoszem! - mówi), by nagle być zaskoczonym pojawieniem się Kustosza (Wiesz, sądzę, że naprawdę byś mógł…).
Gdy Doktor spogląda w kierunku Kustosza, jego zdumienie przeradza się w chłopięcy, szeroki uśmiech. Nigdy nie zapominam twarzy, mówi, na co Kustosz odpowiada: Wiem o tym – co sugeruje, że Doktor rozpoznaje Kustosza, a Kustosz dobrze zna Doktora.
W nadchodzących latach może odwiedzisz kilka z nich… zamyśla się Kustosz, ale tylko te znane i lubiane, hm? Doktor w odpowiedzi puszcza zawadiackie oko. W tym miejscu można domniemać, że Doktor w przyszłości może odwiedzi poprzednie inkarnacje, tak jak Czwarty. Mrugnięcie Doktora również jest wymowne: Doktor wie, o co chodzi – rozumie, czemu Kustosz jest taki zagadkowy.
Kim więc jest ta tajemnicza postać?
Sugeruję, że scena jest dokładnie tym, czym się wydaje. Tom Baker gra przyszłe wcielenie, które już przeszło na emeryturę jako Doktor, by stać się Kustoszem Under Gallery – zwraca się do swojego młodszego ja, by pokierować jego myśli do dokładnie tego, o czym powinien myśleć: to istnieje gdzieś tam, uratowałeś Gallifrey, musisz wyruszyć na poszukiwania.
Zostało już ustalone, że przeważnie gdy spotyka się w jednym miejscu dwóch lub więcej wcieleń Doktora, tylko ten najstarszy z nich zapamięta to zdarzenie. Jest to konieczne, by zapobiec paradoksom i złych, złych zapętleń, zwrotów i obrotów w materii czasu i przestrzeni oraz innych rzeczy, które brzmią równie mądrze. Ale przecież mówimy o Doktorze – oszukał śmierć wielokrotnie i dzięki swej pomysłowości, ocalił Gallifrey przez obejście Praw Czasu. Jeżeli Doktor by zechciał przekazać wiadomość swojemu przeszłemu ja, bez stwarzania paradoksu albo przekraczania własnej linii czasu (i spowodowania, że przeszłe wcielenie zapomniałoby o całej rozmowie), z pewnością mógłby to zrobić? Oczywiście – i to właśnie zrobił!
Doktor porozumiewa się ze swym poprzednim ja w oczywisty sposób pokazując, jak tylko może, że jest Doktorem (posuwając się aż do tego, by przybrać jedną z jego poprzednich twarzy), bez powiedzenia tego wprost. W ten sposób nie powstaje paradoks, który mógłby w skutek tego wyniknąć i żadne linie czasu nie są nieopacznie przekroczone, ponieważ Doktor, grany przez Matta z dobrego materiału dowodowego wyciąga wniosek, że rozmawia ze swoim przyszłym ja, ale wniosek ten jest nieszkodliwy jeżeli chodzi o Prawa Czasu – ludzie sądzili, że Doktor został zastrzelony w Utah, i tak samo sądzili, że Gallifrey zostało zniszczone. W tym przypadku wniosek jest prawidłowy i Kustosz rzeczywiście jest Doktorem, ale nie jest to coś, czego Doktor może być w zupełności pewien, inaczej zapomni o całej rozmowie przeprowadzonej ze swoim przyszłym wcieleniem. Jest to też coś, czego nie musi wiedzieć, co Kustosz słusznie podkreśla:
Może jestem tobą, a może ty jesteś mną, a może to wcale nie ma znaczenia…
A ja odebrałam to jako kolejny hint, że Doktor regeneruje się w twarze, które już zna. :) Może jestem tobą, a może ty jesteś mną, a może to wcale nie ma znaczenia…
OdpowiedzUsuń