poniedziałek, 14 września 2015

Wywiad: To dziwne uczucie oraz zwierzenia młodej pisarki


Wywiad ten przeprowadzony był bardzo dawno temu i jest moim pierwszym, jaki przeprowadziłam z żywym człowiekiem. Oczywiście opłaciło się, ponieważ dowiedziałam się ciekawych rzeczy o tworzeniu fan fiction (fikcja fanowska) przez inne osoby niż ja. Znamy się z Astroni trochę czasu i chociaż nie mamy ze sobą kontaktu nadal darzę moją  znajomą szacunkiem, a także sympatią.

Postanowiłam odświeżyć go trochę na prośbę głównego redaktora Whomaniaków, choć nie pracuję w redakcji od dobrych kilku lat. Mam nadzieję, że spodoba się wam to nowe wydanie niezapomnianej wypowiedzi wielkiej fanki Doctor Who. Życzę miłego czytania, Silver Alexandra Scott alias Ella.

Ella: Od czego zaczęło się fan fiction? Cały pomysł Tego dziwnego uczucia?


Astroni: Moje opowiadania fan fiction zaczynają się od różnych rzeczy, tak jak i opowiadania - od nagłych skojarzeń, jakiś zdarzeń z filmów, piosenek czy nawet reklam, zastanowienia się "Jak by to było, gdyby..?", co by było, gdyby daną postać postawić w takiej a w takiej często jak najbardziej dziwacznej sytuacji... Z "Tym dziwnym uczuciem" sprawa jest akurat prosta - pewnego dnia wszyscy na forum DW Polska zaczęli zachwycać się pewnym demotywatorem. Ja również go przeczytałam i pomimo że sam w sobie nie był jakiś specjalnie pomysłowy, to był... tajemniczy. A że ja bardzo lubię bawić się w wyjaśnianie tajemnic, stawiać sobie problemy, to zaczęłam się zastanawiać, co mogło doprowadzić do takiej sytuacji, jak ta w krótkiej demotywatorowej historyjce. Zaczął się pojawiać jakiś zarys. To jeszcze nie było to, więc zastanawiałam się jeszcze parę dni i wtedy... coś mi się przyśniło, coś co idealnie pasowało i dawało tę brakującą iskrę. Więc zaczęłam pisać.

E: Czyli wszystko to był sen. Widzę, że masz natchnienie więc może powiedz od kiedy postanowiłaś pisać?

A: Nie wszystko - jedynie motyw śnienia o liczbach i innych wizjach jak u Aleksandra. Złożył się i pierwszy ogólny pomysł na poukładanie wszystkiego i ten niewyjaśniony motyw snu, którym Doktor miał się zainteresować.

Pisać postanowiłam mniej więcej w gimnazjum - wtedy to pojawiło się we mnie takie postanowienie, że MUSZĘ napisać książkę. Zupełnie inaczej na to wtedy patrzyłam, ale postanowienie mi zostało. Inna rzecz, że samo pisanie, bez większego planowania, było jedną z dwóch rzeczy (obok rysowania), które jako pierwsze w życiu mnie oczarowały. Pamiętam, że kiedy poznawałam litery uznałam za niesamowite, że to, co opiszę teraz, wszystkie zdarzenia, uczucia i myśli, pozostaną niezmienione dla każdego, kto je przeczyta, choćby za tysiąc lat. W pierwszej klasie podstawówki przyniosłam nauczycielce napisaną na kawałku kartonu kilku zdaniową "opowieść o jabłuszku" - to uznaję za początek mojego pisania :D

E: Ktoś musiał cię zainspirować do przelewania myśli na papier... A może coś?

A: Masz na myśli to w dzieciństwie?

E: I to i to. W końcu kształtowało cię wiele rzeczy.

A: Tak ogólnie? Nie... Jest to jedna z wielu rzeczy, która pojawiła się we mnie, a może raczej: która tam była i ją znalazłam, długo się nad tym zastanawiając. Nauczyciele widzieli we mnie raczej matematyka albo plastyczkę, studia wybrałam komputerowe. Rodzice nie starali się wywierać wpływu na nic, co robiłam, choć w ostatnim czasie wielką radość sprawił mi fakt, że mama wreszcie zgodziła się przeczytać właśnie "To dziwne uczucie" i że jej się podobało. Także Internet (co ciekawe, jak na informatyka) pojawił się w moim życiu dość późno i nie było czegoś takiego jak pisanie dla "komci". Robiłam to, na co miałam ochotę i obserwowałam, jak to na mnie wpłynie, uczyłam się, tak sama dla siebie.

Ach, i oczywiście - inni pisarze! Oni też pojawili się niezbyt wcześnie, bo trzeba przyznać, że lektury podstawówkowe i gazety nie mogły dać odpowiedniego wzoru literackiego. Do czasu, kiedy trafiłam na "Zbrodnię i karę" - to była magia! Potem, jakoś tak wraz z miłością do astronomii z początku gimnazjum, weszła miłość do sci-fi i wszedł Douglas Adams i Dukaj. Do tego jeszcze czytanie starych "Magazynów Gazety Wyborczej" z '99 roku - jest o czym opowiadać.


E: To w takim razie skąd fascynacja DW? Ktoś ci to pokazał czy może to była telewizja? No i dlaczego właśnie Doctor?

A: To jest to jedno z najczęściej zadawanych mi pytań. Większość fanów poznała Doctora na zasadzie przypadkowego trafienia na audycję w telewizji, właśnie polecenia przez kogoś (niekiedy niedosłownym, a na przykład zachęcona fanfikiem) i tak ten serial stał się dla nich jednym z wielu obok "Sherlocka" i "Merlina". Dla mnie ten serial jest po prostu JEDYNY - swego czasu nie miałam niczego, co miałabym ochotę oglądać, wszystko, co leciało w telewizji (patrz: późny dostęp do Internetu) było banalne i "życiowe" do bólu, a ja jako osoba twórcza nie lubiłam tracić czasu na gapienie się w coś, co nie przynosiło mi niczego nowego, w coś, od czego sama wymyśliłabym coś ciekawszego. I nagle, jesienią 2005 roku, widzę w programie tytuł "Doktor Who". "Co to może być?" Myślę sobie i szczerze mówiąc już wtedy byłam wkręcona. Do tego podpis "serial sci-fi" i jakby tego jeszcze było mało "odc.1". Zapowiadał się jakiś zakręcony naukowiec (od razu "Laboratorium Dextera" przed oczami), czyli coś BAAARDZO nietypowego. Pomyślałam sobie, że nie ma co - pewnie będzie coś ciekawego, a jeśli nawet nie, to przynajmniej dowiem się, o co chodzi z tym "Who".

Na pierwszy odcinek się spóźniłam (tak ogólnie mówiąc...) i koniec końców główną rolę odegrała zapowiedź odcinka "The End of the World". Wybałuszałam oczy i mówiłam sobie "No nie, jak oni dadzą przynajmniej połowę z tego, co tam było, to ja należę do nich..." A każdy wie, jak było z tym odcinkiem.

Na odcinku ze Slithinami było już tak, że załamałam się na nagłą myśl pt. "Co ja zrobię, jak to się już skończy?". Potem było już tylko gorzej - drzwi do pokoju były zamykane, a każdy kto próbował je przekroczyć, był zabijany wzrokiem, żeby czasem nie przeszkodził mi w spijaniu genialnych słów Władcy Czasu. A potem dorwałam się do angielskiej Wikipedii - każda nowa informacja (o dwunastu wcieleniach, o dziesięcioletniej produkcji, o Gallifrey, o Mistrzu, o Rassilonie) wbijała mnie w fotel i nieuchronnie pogrążała. Tak mi już zostało.

E: To może na nasz koniec... mały kąsek... SPOILERS? Zdradzisz nam, co będzie się działo w "Tym dziwnym uczuciu"?

A: Wow. Naprawdę chcesz to wiedzieć?

E: Oczywiście, jak każdy fan Doctora, wszyscy jesteśmy ciekawi, co zdarzy się z Dalekami...

A: Dotychczas, jako największy spoiler uważałam ujawnienie się Mistrza w Pałacu Władców Czasu. Tymczasem teraz, kiedy to już za nami... Moją największą niespodzianką jest podjęcie się próby tzw. ukanonicznienia wcieleń Doktorów, którzy z powodu bałaganu w latach '90 zostali pominięci na korzyść Dziewiątego - Ecclestona. Przede wszystkim mam na myśli Doktora Shalka granego przez R. Granta, którego szczególnie uwielbia moja koleżanka, a dla którego nie ma teraz jasnego miejsca we Whoniversum - chcę dać mu to miejsce.


Co do Daleków... Ich rola w zasadzie miała się już zakończyć. Pamiętacie, kiedy Doktorowi wydawały się dziwne? One naprawdę nie są prawdziwymi Dalekami - jedynie blaszanymi imitacjami w rękach Mistrza. Sam na pytanie Doktora "Dlaczego oni?" odpowie: "Żebyś się dziwił", chciał namieszać. Pomijając oczywiście ten ich najważniejszy udział - ten który niewyobrażalnie zmieni cały świat Władców Czasu...

Więcej chyba nie powinnam mówić.

E: Więc to wszystko Mistrz... W Tym momencie pozostawmy resztę dla twórcy, czyli Ciebie i dziękuję ci za wywiad dla wszystkich Whovian.

A: Ja również dziękuję - przez chwilę poczułam się jak prawdziwa gwiazda.

Moim zdaniem Ewa niewątpliwie jest już pisarką. Oczywiście brakuje jej często czasu na tak szlachetną profesję, ale liczę na to jak i wszyscy, którzy czytają jej dzieła, na to, iż w końcu będzie głośno o Astroni, świetnym komputerowcu z dużą pasją.

Tak oto sny mogą być zapoczątkowaniem czegoś niesamowitego. Wielu autorów miało objawienie podczas zwykłego drzemania, jak na przykład Jakub Ćwiek piszący niezapomnianego Kłamcę, czyli nordyckiego boga kowali i oszustów, Lokiego.

Serdeczenie zachęcam do obu lektur, czyli „Tego dziwnego uczucia” oraz bloga, na którym pisze Astroni, Dziennika Superbohaterów. Zapraszamy również do odwiedzenia strony Recenzje DW Classic, na której znajdziesz recenzję nieocenionego profesora Charlesa Francisa Phenomenusa.

Z mojej strony to wszystko, a ja sama zapraszam do szukania moich prac w Internecie. Allons-y!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witaj w świecie Doctor Who!