środa, 27 listopada 2013

Recenzja: An Adventure in Space and Time


Nie ma wątpliwości, że Doctor Who wzbogacił życie wielu z nas. Długowieczność serialu w dużej mierze zależy od jego różnorodności, kreatywności oraz zdolności do przekształceń i odkrywania na nowo bez utraty jednostkowej tożsamości. Lecz czasami nietrudno zapomnieć, że serial, w formie jaką znamy dziś, miał bardzo skromne początki: należało bowiem zapełnić dwudziestopięciominutową przerwę w sobotniej ramówce. Możemy również zapomnieć, że zanurzone w powszechnej świadomości fundamenty, takie jak TARDIS, Dalekowie czy nawet sam Doktor, nie istniałyby gdyby nie pasja, oddanie i wytrwałość pierwotnej ekipy produkcyjnej serialu oraz najważniejszego aktora, Williama Hartnella. An adventure in Space and Time przywołuje historię początków serialu w przejmujący i urzekający sposób, z wartym uznania występem Davida Bradleya w roli Hartnella.


Oblicze Bradleya jest szczególnie ekspresyjne, gdy sprawnie imituje irytację Hartnella oraz jego niezadowolenie, gdy zostaje zaszufladkowany, ale pokazuje również jego sentymentalną, uczuciową stronę w przypadku uroczej relacji z wnuczką Judy oraz stosunków z Verity Lambert. Wyczuwalna chemia między Bradleyem i Jessiką Raine dodaje przejmującego tonu kolejnym wydarzeniom. Poznanie decyzji Verity o odejściu z serialu łamie serce, tym bardziej, że Hartnell stwierdza, że jest ona „skałą”, która go podtrzymuje. Słynne mylenie kwestii przez Hartnella dostarczało elementów humorystycznych („Sprawdź cudzołożnika”), ale bywało również urocze, gdy Judy zauważyła jeden z jego błędów (ten, gdy Doktor potrzebuje specjalnych rękawic, by móc dotknąć Daleków). Pokazane zostało jego ogromne oddanie młodszym widzom – pracował mimo pogarszającego się stanu zdrowia. Miażdżyca Hartnella miała coraz większy wpływ na zapamiętywanie kwestii. Bradley przedstawia Hartnella jako postać tragiczną: mistrza w swoim rzemiośle (w sensie dosłownym, gdy okazuje się, że tylko Hartnell posiada wiedzę o konsoli TARDIS), zmuszonego wycofać się z serialu i zrezygnować z postaci, którą szczerze kochał. W czasie sesji zdjęciowych, już po odejściu pierwotnych towarzyszy, widzimy oznaki dystansowania się Hartnella, odsuwania się w swój własny świat, podczas gdy serial zmienia się wokół niego. Więc być może to właściwe, by najważniejszy człowiek serialu, któremu dziś tak wiele zawdzięczamy, mógł zerknąć w przyszłość (na postać Matta Smitha) oraz na spuściznę, jaką po sobie zostawił.



Jedną z najbardziej uderzających sekwencji w opowieści jest dramatyczne zestawienie Lee Harleya Oswalda przygotowującego się do zabójstwa Kennedy’ego oraz Sydneya Newmana czytającego na głos scenariusz do The Daleks. W punkcie kulminacyjnym Kennedy zostaje zastrzelony podczas słów „Eksterminować. Eksterminować”. W rzeczy samej, Adventure… eksploruje kontekst historyczny serialowych początków, zwłaszcza wyjątkowy status Verity Lambert, czyli pierwszej producentki w BBC, która sprzeciwia się seksizmowi patriarchalnej stacji. Więź, która rozwija się między nią a reżyserem Warisem Husseinem, „outsiderami” wrzuconymi w „morze dymu, tweedu i spoconych mężczyzn”, jest zabawna i iskrząca od chemii. Raine jest zachwycająca w swojej roli, gdy Lambert walczy o serial, broniąc jego potencjału – na przykład, kiedy Newman odrzuca The Daleks jako B.E.M (bug-eyed-monsters). Jeśli zaś chodzi o Newmana, Brian Cox, niezwykle charyzmatyczny aktor, gra z klasą i żywiołowością, przedstawiając Newmana jako postać przerysowaną, ale również poważną i sympatyczną, jeśli sytuacja tego wymaga – na przykład w scenie, w której Newman martwi się, że czołówka serialu jest zbyt przerażająca dla docelowej widowni. Pod względem wizualnym, Adventures… jest bardzo bogate, a rekonstrukcje oryginalnych planów są imponujące – na szczególne zainteresowanie zasługuje piękny wystrój TARDIS. Bycie świadkiem historii, która rozgrywa się przed naszymi oczami to fascynujące doświadczenie: od rozprzestrzeniania się dalekomanii z dziećmi udającymi Daleków, przez włączenie Doctora Who do mediów, po odegranie pamiętnej przemowy Doktora z The Dalek Invasion of Earth, zabarwione autentycznymi emocjami i w końcu zastąpienie Hartnella Patrickiem Troughtonem (ze znośnym występem Reece’a Shearsmitha). 

Reasumując, An Adventure in Space and Time jest pracą z miłości. Inteligentny, wciągający dramat z jednej strony oraz wierne przedstawienie historii z drugiej – dostarcza zarówno wiele informacji jak i emocjonalnych przeżyć. 

1 komentarz:

  1. Jejku, nie sądziłam, że to coś tak doskonałego i emocjonalnego. Myślałam, że to będzie tylko dokument, a to tymczasem jest coś, co chciałabym zobaczyć - wszystko po kolei, przeżycia aktorów i niepewność reżyserów, walka serialu z utrzymaniem się na antenie... Jakie to musiało być wtedy dziwne: nie wiedzieć. Odkąd przeczytałam na Wikipedii całą historię serialu - od pierwszego O 19:00 powinien być serial edukacyjny dla dzieci, więc coś zróbmy, po pierwsze zachwyty odcinkiem Rose, gdy Russell spełniał swoje marzenia o przywróceniu serialu z dzieciństwa - odtąd nie mam wątpliwości, że cała ona byłaby niepowtarzalnym, fantastycznym materiałem na długą epopeję biograficzną o ludziach i postaciach, tym, jaką wpływ miała na nich historia i jaki wpływ mieli na historię oni... Dobrze więc, że pierwszy krok w tym kierunku udał się tak wspaniale ;)

    OdpowiedzUsuń

Witaj w świecie Doctor Who!