niedziela, 8 grudnia 2013

Czy Doktor stał się zbyt cukierkowy?


Wśród krytycznych uwag na temat absolutnie fantastycznego (moim skromnym zdaniem) „Dnia Doktora” najczęściej pojawia się zarzut, że po ocaleniu Gallifrey Doktor nie będzie już tą samą skomplikowaną postacią z trudną przeszłością. Niektórzy twierdzą, że jest teraz po prostu kolejnym bohaterem jak z bajki.

Czy ten zarzut jest uzasadniony? Czy Steven Moffat tak po prostu, w jedyne 90 minut, złagodził, czy też całkiem usunął, mroczną stronę naszego ulubionego Doktora? Jeśli jeszcze się nie domyśliliście z mojego tonu, nie do końca się z tym zgadzam. Poniżej przedstawiam trzy główne powody, dla których uważam, że charakter Doktora jest wciąż wystarczająco mroczny, żeby uznać go za ciekawą, złożoną postać.

Sezon 7A


Poczynając od serii piątej, Wojna Czasu ma coraz mniejszy wpływ na Doktora.  W kolejnym wcieleniu po użyciu Momentu (muszę tu wyjaśnić, że według mnie „Dzień Doktora” zmienił historię w niewidoczny sposób, a nie tylko ją odtworzył), Doktor jest już gotowy, żeby zacząć iść naprzód. Ciągle nie może znieść myśli o swojej brutalnej przeszłości (i, jak sugerują niektórzy, upadku jako Zwycięski Władca Czasu), ale znowu chce być prawdziwym bohaterem. Później, w serii szóstej, Doktor spędza 200 lat w pożegnalnej podróży, dystansując się jeszcze bardziej od Wojny Czasu i przenosząc swoją uwagę na zbliżającą się śmierć.

Do czego zmierzam? Kiedy w końcu docieramy do serii siódmej, nie można już twierdzić, że Wojna Czasu ma duży wpływ na poczynania Doktora. Panuje zgoda co do tego, że przez pewien czas Doktor przechodził przez dość mroczny okres. Kto mógłby zapomnieć scenę, w której wysadził Solomona w powietrze? Mało brakowało, a zastrzeliłby  Kahler-Jexa. Chociaż nie upadł tak nisko jak by mógł, Doktor z pewnością przechodził wtedy trudny okres i zmiana biegu Wojny Czasu nie ma na to wpływu.

Zwycięski Władca Czasu


W odcinku „Wody Marsa” Doktor był niezaprzeczalnie przerażający. Był gotowy okaleczyć wszechświat, aby stała się jego wola, nawet jeśli ta wola była mniej więcej łaskawa. Można by argumentować, że wszystkiemu winna jest Wojna Czasu, ale jeśli lepiej się nad tym zastanowić, Wojna Czasu niczego tu nie zmienia. Doktor stał się Zwycięskim Władcą Czasu z trzech powodów:
  • Nie było innych Władców Czasu, którzy mogliby go powstrzymać.
  • Zaczął uważać się za zwycięzcę w porównaniu z innymi Władcami Czasu.
  • Miał dość tracenia ludzi przez stałe  punkty w czasie.
Wszystkie te elementy zostają na miejscu z nowym zakończeniem Wojny Czasu. Ciągle nie ma w pobliżu innych Władców Czasu zdolnych powstrzymać Doktora przed czymkolwiek. Doktor ciągle widzi siebie jako zwycięzcę, ponieważ rzeczywiście wierzy, że unicestwił wszystkich innych Władców Czasu (i, jak widzieliśmy w „Dniu Doktora” rzeczywiście był do tego zdolny).

Zwycięski Władca Czasu jest reakcją Doktora na to, że nikt nie może go powstrzymać ani nawet zakwestionować jego woli, a do tego jest niezwykle sfrustrowany. To wszystko cięgle jest częścią jego charakteru. Ciągle to zrobił, i dalej jest to złe.

Złośliwość w stosunku do przyjaciół

Władca Snów był parapsychiczną manifestacją ciemnej strony charakteru Doktora. Trzeba zauważyć, że Wojna Czasu nie była wspomniana ani razu w odcinku „Wybór Amy”, a mimo tego Władca Snów był raczej złowrogi i przerażający. Na swój cel wybrał przede wszystkim Amy, która była wtedy przecież towarzyszką Doktora. Byli bliskimi przyjaciółmi. Mroczna strona Doktora zraniła Amy.

Gdyby tego było mało, jest jeszcze „Imię Doktora”. Tak naprawdę wciąż nie wiemy dlaczego imię Doktora jest tak ważną tajemnicą, ale myślę, że nie powinien nam się podobać sposób, w jaki Doktor odpowiedział Wielkiej Inteligencji. Podczas gdy Clara, Strax, Vastra i Jenny błagały o jego pomoc, Doktor stał tam i nie odpowiadał na Pytanie. Gdyby River nie wypowiedziała jego imienia, Doktor pewnie pozwoliłby swoim towarzyszom umrzeć, aby je ochronić. Być może jest dobry powód, dla którego imię Doktora powinno pozostać tajemnicą, ale czy na pewno jest ona warta życia przyjaciół Doktora?

Podsumowanie

Uważam, że powyższe przykłady pokazują, że Doktor nie jest jednak kryształowym bohaterem, a czasem potrafi być niepokojący. Myślę też, że będzie tak nadal w erze Capaldiego, a może nawet zobaczymy tego więcej.

– Ale – ktoś mógłby powiedzieć – przecież odwrócenie podwójnego ludobójstwa z Wojny Czasu wymazuje najczarniejszy dla Doktora dzień. Tak. Ale to nic nie szkodzi. Jest różnica między postacią, która nie jest zupełnie kryształowa, a czarnym charakterem. Większość z nas nigdy nie zdawała sobie sprawy z tego, że Doktor zabił miliony dzieci na Gallirey. Nie wszyscy się ze mną zgodzą, ale nie zmienię zdania: jestem przekonany, że nie ma usprawiedliwienia dla zabicia milionów niewinnych (czy nawet jednego). Unicestwienie dwóch gatunków, zwłaszcza jeśli obejmuje kobiety i dzieci, jest ogromną, złowieszczą skazą na charakterze kogoś, kogo mamy uważać za bohatera, nawet jeśli takiego, który ma mroczniejszą stronę.

Po tym, jak zobaczyłem niewinnych mieszkańców Gallifrey i zdałem sobie sprawę, że i Dziesiąty i Jedenasty przyczyniliby się do ich zagłady, bardzo trudno byłoby mi zaakceptować Doktora jako wystarczająco dobrego bohatera, aby mu kibicować, nieważne ile dobrego zrobi w przyszłości. Biorąc pod uwagę to wszystko, niezmiernie cieszy mnie pomysł Moffata. Zachował on dla nas interesującego bohatera o trudnej przeszłości, oczyszczając go z niezmywalnej winy dzieciobójstwa i podwójnego ludobójstwa.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witaj w świecie Doctor Who!